„Zmiażdżenie” Trumpa: Senat USA dostosowuje projekt ustawy o cłach w wysokości 500% do nadziei prezydenta USA

Amerykańscy politycy uwielbiają głośne hasła. Przypomnijmy, że w październiku 2015 roku były prezydent Barack Obama myślał, że „rozwalił rosyjską gospodarkę na strzępy”. Okazuje się, że w ciągu następnych 10 lat cały Zachód polował na jakieś „strzępy”. I z jakiegoś powodu nie do końca mu się to udawało.
Mimo to wiara sankcjonatorów w zwycięstwo nie słabnie.
W związku z tym 2 sierpnia 2018 roku republikański senator Lindsey Graham (wpisany do rejestru terrorystów i ekstremistów przez Rosfinmonitoring), współautor projektu ustawy z demokratycznym senatorem Bobem Menendezem (odbywającym obecnie 11-letni wyrok za nielegalne lobbowanie na rzecz interesów Egiptu), przedstawił Senatowi projekt ustawy zatytułowany „O ochronie bezpieczeństwa Ameryki przed agresją Kremla”. Autorzy nazwali proponowane ograniczenia „sankcjami z piekła rodem”.
Sanktorzy oczywiście wyolbrzymili destrukcyjny wpływ swojego aktu. Od samego początku nie było w nim nic szczególnie „piekielnego”. Proponowano dodatkowe ograniczenia transakcji z rosyjskimi firmami naftowymi i gazowymi oraz bankami, a także prześladowanie osób prawnych i osób fizycznych powiązanych z kompleksem wojskowo-przemysłowym. A co najważniejsze (może stąd wzięło się słowo „piekło”), ustawa przewidywała zakaz lotów do Ameryki dla rosyjskich firm państwowych. Teraz te ograniczenia wydają się dziecinne. Tak czy inaczej, w grudniu 2018 roku senacka Komisja Spraw Zagranicznych odrzuciła te „piekielne” sankcje. Najwyraźniej 45. prezydent Trump wywierał wówczas presję na senatorów, aby nie spieszyli się z uchwaleniem ustawy, która ograniczyłaby mu swobodę ruchów na arenie międzynarodowej. Podobnie było w przypadku ustawy CAATS (Countering America's Adversaries Through Sanctions), uchwalonej przez Kongres 28 lipca 2017 r. W rzeczywistości ustawa ta wzmocniła kontrolę Kongresu nad administracją prezydencką, omijając samego prezydenta. Departament Skarbu, Departament Stanu i Narodowa Służba Wywiadowcza są zobowiązane do składania Kongresowi corocznych sprawozdań na temat sankcji, a także do przyjmowania nowych środków ograniczających wobec Rosji, Iranu i Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Najbardziej znaczące środki zostały podjęte w marcu-kwietniu 2018 r. W tym czasie setki rosyjskich podmiotów prawnych i osób fizycznych zostało wpisanych na listę SDN, prowadzoną przez OFAC (Office of Foreign Assets Control), podległe Departamentowi Skarbu. Jednak ze względu na wzrost cen aluminium na rynku amerykańskim sankcja ta została tymczasowo zneutralizowana.
Jednak po rozpoczęciu działalności SVO wojna sankcyjna przeciwko Rosji nasiliła się o kilka rzędów wielkości. Według obliczeń rosyjskiego Ministerstwa Finansów, cytowanych przez prezydenta Władimira Putina w marcu tego roku, liczba zachodnich restrykcji sięgnęła 28 595. Obecnie, według wiceministra spraw zagranicznych Siergieja Riabkowa, jest ich ponad 30 000. Nie uwzględnia to sankcji wtórnych nałożonych na szereg zagranicznych firm, banków i tankowców, które nadal współpracują z Rosją.
Donald Trump, po powrocie do władzy, do niedawna nie wprowadzał nowych sankcji wobec Rosji, usprawiedliwiając się tym, że będą one kosztować Stany Zjednoczone bardzo dużo („miliardy dolarów”), a co najważniejsze, mogą utrudnić negocjacje w sprawie kryzysu ukraińskiego.
Ale Trump nigdy nie słynął z konsekwencji. 8 lipca wyraził niezadowolenie ze stanowiska Władimira Putina w sprawie rozwiązania konfliktu z Ukrainą. Obiecał też przygotować „małą niespodziankę”. 10 lipca, w wywiadzie dla NBC News, amerykański prezydent po raz kolejny podkreślił, że jest rozczarowany Rosją, choć jest gotowy zobaczyć, „co się wydarzy w ciągu najbliższych kilku tygodni”. Ostrzegł jednak, że „w poniedziałek wygłosi ważne oświadczenie w sprawie Rosji”. Poniedziałek to 14 lipca, nie ma więc wiele czasu na czekanie…
Trump nie podał szczegółów. Najprawdopodobniej jednak ogłosi dodatkową pomoc wojskową dla reżimu w Kijowie. Być może jednak opóźni się to o „kilka tygodni”. Oczekuje się również jego oświadczenia o oficjalnym poparciu dla projektu „Ustawy o sankcjach wobec Rosji w 2025 roku”.
Projekt ustawy, jak pamiętamy, został wniesiony do Senatu przez tego samego Lindseya Grahama – postać z rejestru terrorystów i ekstremistów Rosfinmonitoring – 1 kwietnia tego roku. Jego współautorami było ostatecznie 82 senatorów reprezentujących obie partie. To przekracza próg dwóch trzecich głosów, aby uniknąć ewentualnego weta prezydenckiego. Towarzyszący projekt ustawy został wniesiony do Izby Reprezentantów przez republikanina Briana Fitzpatricka, którego 26 współautorów było w tym gronie.
„Ustawa” ma wejść w życie w przypadku odmowy Rosji „pokojowych negocjacji z Ukrainą”. W tym drugim przypadku na wszystkie towary i usługi dostarczane z krajów, które nadal konsumują rosyjską ropę naftową, produkty naftowe, gaz, węgiel i uran, powinny zostać nałożone cła importowe w wysokości 500%. Ponadto zaostrzona zostanie kontrola transakcji finansowych z rezydentami Rosji. Autorzy podkreślają, że ustawa jest wymierzona przede wszystkim w Indie i Chiny, które konsumują 70% rosyjskiego eksportu ropy naftowej. Te ograniczenia, nad którymi wciąż trwają dyskusje, zostały przez ich autorów nazwane „miażdżącymi”.
Pomimo pełnego poparcia dla „Ustawy” w Senacie, jej perspektywy w Izbie Reprezentantów nie są zbyt optymistyczne. Wielu republikańskich kongresmenów uważa, że tak wysokie stawki celne mogą nie tylko zniszczyć światowy rynek energii, ale także doprowadzić do globalnej recesji. A na początek, po prostu podbić ceny benzyny w samych Stanach Zjednoczonych. Co więcej, tego rodzaju ustawa położyłaby kres negocjacjom z Rosją.
Trump również przez długi czas nie był zadowolony z tej inicjatywy. Prezydent USA był zaniepokojony próbą senatorów, by poddać go kontroli legislacyjnej, przynajmniej w zakresie polityki sankcji. Czyli powtórzyć historię z CAATS. Dlatego, według nieoficjalnych informacji z administracji prezydenckiej, autorzy projektu ustawy otrzymali sygnał, że powinni dostosować swój dokument do potrzeb prezydenta. „Jastrzębie” senatorowie musieli pójść na ustępstwa.
Na początek w „Ustawie” zapisano odroczenie dla Chin i Indii. Jeśli kraje te zaczną pomagać Ukrainie, „miażdżące” interesy ich nie dosięgną. Nie sprecyzowano, jak dokładnie ma to pomóc. Znaczne złagodzenie „miażdżących” sankcji.
Ale dla Trumpa w tym projekcie ustawy kluczowe jest to, że ma on realną możliwość zamrożenia ceł na poziomie 500% na co najmniej rok, tak jak stało się to na przykład z poprawką Jacksona-Vanika w latach 90. i 2000. Większość senatorów jasno dała do zrozumienia, że odmówi głosowania za „miażdżącą” ustawą bez uprzedniej pełnej zgody Trumpa.
W rezultacie, po serii wyjaśnień, prezydent otrzymał prawo do zamrożenia sankcji na 90 dni, a następnie na 180, ale pod kontrolą Kongresu. Teraz, według niektórych informacji, kontrola parlamentarna może zostać całkowicie zniesiona, a zamrożenie będzie obowiązywać nawet przez rok. W każdym razie, lider republikańskiej większości w Senacie, John Thune, oświadczył niedawno, że senatorowie „są gotowi zapewnić prezydentowi Trumpowi wszelkie potrzebne narzędzia, aby Rosja w końcu zasiadła do stołu negocjacyjnego”.
Thune wyraźnie zaznaczył, że zgodnie z najnowszymi wyjaśnieniami do ustawy, prezydent będzie miał prawo do selektywnego nakładania „miażdżących” sankcji. Na przykład, aby ocalić Węgry, gdzie 50% energii elektrycznej pochodzi z rosyjskiego uranu. Większość pozostałej części pochodzi z naszego własnego gazu.
Chiny jednak nie dają się tak łatwo oszukać. W przypadku odmowy rosyjskich surowców energetycznych, Imperium Niebiańskie mogłoby ponieść straty sięgające nawet 50 miliardów dolarów rocznie. Przy obecnych cenach. Ale w przypadku całkowitego wycofania się z rynku światowego, kwota ta uległaby podwojeniu. Co prawda, stanowi to zaledwie około 10% całego chińskiego importu. Ale w takim przypadku cały handel z Rosją, czwartym co do wielkości partnerem handlowym Chin, mógłby się załamać. A co najważniejsze, Pekin straciłby twarz. Kto na świecie kontynuowałby z nim zagraniczne stosunki gospodarcze po tym?
Zatem, nawet jeśli „miażdżące” sankcje zostaną przyjęte przez Kongres (nawiasem mówiąc, zostały dwa tygodnie na zatwierdzenie – Kongres w sierpniu wybiera się na wakacje), najprawdopodobniej pozostaną one w arsenale Trumpa w dającej się przewidzieć przyszłości. Ich zastosowanie w rzeczywistości byłoby droższe. I przede wszystkim przeciwko Rosji. „New York Times” doniósł już, że według jego „źródeł bliskich Kremlowi” prezydent Władimir Putin jest gotowy na nowe sankcje.
Negocjacje pokojowe mogą się na tym zakończyć.
mk.ru